Jesienny hit w moim domu. Naleśniki z mąki pełnoziarnistej oraz zwykłej, pszennej z nadzieniem z duszonych warzyw.
Mieszam mąkę pszenną pełnoziarnistą ze zwykłą mąką pszenną (w stosunku 1:2). Dodaję sporo oleju, jajko, mleko i wodę (pół na pół), tak by uzyskać dość gęstą masę. Solę, dodaję startą gałkę muszkatołową.
Zmiksowane ciasto naleśnikowe odstawiam na jakieś pół godzinki.
W tym czasie przygotowuję farsz. Ścieram na tarce marchew i selera. Cukinię kroję w cieniutkie plasterki (dziś starłam na tarce). Cebulę kroję w drobną kostkę, kapustę pekińską w paseczki.
Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam jarzyny. Doprawiam kurkumą, imbirem, solą, pieprzem.
Naleśniki napełniam farszem, zapiekam. Podaję posypane startym serem.
sobota, 22 października 2011
piątek, 21 października 2011
Pieczone ziemniaki, duszona ryba, czyli...
... czyli postny piątek.
Ale postny, nie znaczy jałowy. Nawet proste potrawy można przyrządzić tak, że ich aromat rozgrzeje dzień.
Taki jak dzisiejszy. Chłodny, o poranku mglisty. Potem słoneczny, ale nadal z temperaturą nie wyższą, niż 6 stopni.
Zmęczona całym tygodniem podałam dziś prosty zestaw - duszonego łososia i pieczone ziemniaki.
Łososia zazwyczaj piekę, czasem smażę. Ale ostatnio nie mogłam uchwycić jego mięsistości. Wychodził mi za suchy. Chciałam bardziej mokrego mięsa, trudno to osiągnąć podczas pieczenia. Zdecydowałam się na coś innego.
Skropioną cytryną rybę włożyłam do rondla. Posypałam pieprzem ziołowym i solą. Zmiksowałam miód i olej, polałam rybę sosem. Dodałam trochę masła. Przykryłam. Dusiłam około 15 minut.
Mięso nie było tak suche, jak po wyjęciu z piekarnika. Miało fajny aromat, było dość ostre - dzięki obecności pieprzu ziołowego.
Do ryby podałam upieczone ziemniaki.
Umyte kartofle przekroiłam na pół. Dno blaszki, na której piekłam ziemniaki, polałam olejem. Ułożyłam ziemniaki przekrojoną częścią do blachy. Posypałam solą, pieprzem, kminem rzymskim i rozmarynem. Zazwyczaj piekę je z tymiankiem, ale dziś miałam ochotę na inny zestaw ziół. Na każdej połówce położyłam trochę masła. Zawinęłam całość w folię aluminiową.
Przekrojona część to smakowite "przypaluszki". Skórki można zjadać, można je wyrzucić.
I choć łosoś lubi głównie ryż, z moimi ziemniakami również się dogadał:)
I poranny pejzaż za moim oknem. Jesień...
Ale postny, nie znaczy jałowy. Nawet proste potrawy można przyrządzić tak, że ich aromat rozgrzeje dzień.
Taki jak dzisiejszy. Chłodny, o poranku mglisty. Potem słoneczny, ale nadal z temperaturą nie wyższą, niż 6 stopni.
Zmęczona całym tygodniem podałam dziś prosty zestaw - duszonego łososia i pieczone ziemniaki.
Łososia zazwyczaj piekę, czasem smażę. Ale ostatnio nie mogłam uchwycić jego mięsistości. Wychodził mi za suchy. Chciałam bardziej mokrego mięsa, trudno to osiągnąć podczas pieczenia. Zdecydowałam się na coś innego.
Skropioną cytryną rybę włożyłam do rondla. Posypałam pieprzem ziołowym i solą. Zmiksowałam miód i olej, polałam rybę sosem. Dodałam trochę masła. Przykryłam. Dusiłam około 15 minut.
Mięso nie było tak suche, jak po wyjęciu z piekarnika. Miało fajny aromat, było dość ostre - dzięki obecności pieprzu ziołowego.
Do ryby podałam upieczone ziemniaki.
Umyte kartofle przekroiłam na pół. Dno blaszki, na której piekłam ziemniaki, polałam olejem. Ułożyłam ziemniaki przekrojoną częścią do blachy. Posypałam solą, pieprzem, kminem rzymskim i rozmarynem. Zazwyczaj piekę je z tymiankiem, ale dziś miałam ochotę na inny zestaw ziół. Na każdej połówce położyłam trochę masła. Zawinęłam całość w folię aluminiową.
Przekrojona część to smakowite "przypaluszki". Skórki można zjadać, można je wyrzucić.
I choć łosoś lubi głównie ryż, z moimi ziemniakami również się dogadał:)
I poranny pejzaż za moim oknem. Jesień...
czwartek, 20 października 2011
Cudowny imbir
Dziś recepta. Sprawdzona, potwierdzona. W roli głównej - imbir.
Wczoraj rano obudziłam się z ciężką głową. W miarę upływu dnia nabierałam pewności, że bez tabletki się nie obędzie. Nie pomogła kawa. Jedna, słabsza, ani druga - z kawiarki.
Już miałam sięgnąć po proszki. Ale mąż wyjął słoiczek z imbirem i podał mi go bez słowa.
Wiedziałam, o co chodzi. Słyszałam, że imbir potrafi zdziałać cuda, uwolnić od mdłości i bólu głowy. Kiedyś, gdy po hucznej imprezie wracałam przez kilka godzin samochodem domu, a mój żołądek robił sobie, co chciał, żułam imbir i dzięki niemu przetrwałam podróż.
Myślałam, że sproszkowany nie zadziała tak dobrze. Ale spróbowałam.
Nałożyłam pół łyżeczki sproszkowanego imbiru. Ostrą przyprawę popiłam dużą ilością wody. Po pół godziny wzięłam drugą połówkę łyżeczki. Nie dość, że ból ustąpił, mocny, piekący aromat rozszedł się po ciele. Poczułam wigor, po godzinie miałam o niebo lepszy nastrój.
Polecam. To naprawdę działa!
Polecam mądry artykuł o imbirze - wejdźcie na stronę czytelniamedyczna. Jest ciekawie!
U mnie fragmenty:
Działanie przeciwbólowe imbiru znane jest od wieków. Na początku 1980 roku stwierdzono, że imbir ma także działanie przeciwzapalne, o czym świadczy jego hamujący wpływ na syntezę prostaglandyn. Wykazano także, że imbir zawiera składniki, które mają właściwości farmakologiczne, naśladujące leki przeciwzapalne. Pojawiły się doniesienia, iż imbir jest skuteczny wobec cytokin syntetyzowanych i wydzielanych w miejscu zapalenia. Cytokiny to małe cząsteczki białkowe wydzielane przez limfocyty, makrofagi, fibroblasty i inne komórki. Mogą one działać jako cząsteczki pośredniczące między komórkami uczestniczącymi w odpowiedzi immunologicznej i zapalnej.
Badania dowodzą, że składniki imbiru hamują działanie kilku genów biorących udział w reakcji zapalnej. Badania z hodowlą THP-1 monocytów wykazały, że ekstrakt imbirowy może hamować β-amyloid. Mechanizm działania składników imbiru był studiowany przez wielu naukowców. Gingerole i ich pochodne, zwłaszcza 8-paradol, zostały uznane jako bardziej skuteczne niż aspiryna.
Aktywność przeciwzapalna składników imbiru badana była także przez Mascolo i wsp. (12). Porównali oni działanie imbiru i kwasu acetylosalicylowego. Badali wpływ tych składników na obrzęk, oraz działanie przeciwgorączkowe i przeciwbólowe. Aby zmniejszyć obrzęk łap u szczurów podawano zwierzętom imbir i kwas acetylosalicylowy w dawce 50 i 100 mg/kg. Po 3 godz. od podania stwierdzono, iż procent względnego hamowania przeciwzapalnego wynosił 22 i 38% dla dawek 50 i 100 mg/kg ekstraktu roślinnego i odpowiednio 23 i 39% po podaniu kwasu acetylosalicylowego w dawkach odpowiednio 50 i 100 mg/kg. Badania wykazały także, że podanie wyciągu zmniejszyło temperaturę ciała u 38% szczurów, podczas gdy ta sama dawka kwasu acetylosalicylowego była skuteczna w 44%.
Szereg badań potwierdziło przeciwwymiotne działanie imbiru (9, 13). Badania dotyczyły nudności wywołanych chorobą lokomocyjną, ciążą, chemioterapią przeciwnowotworową. Badania kliniczne dotyczące nudności wywołanych chorobą lokomocyjną pojawiły się w 1982 roku. Mowrey i Clayson (cyt. za 14) badali 36 ochotników w wieku 18-20 lat. Wymioty wywoływane były przy użyciu krzesła obrotowego. Ochotnikom podawano 2 razy 940 mg sproszkowanego imbiru. W efekcie zaobserwowano zmniejszenie nudności i wymiotów wywołanych bodźcami lokomocyjnymi.
Wczoraj rano obudziłam się z ciężką głową. W miarę upływu dnia nabierałam pewności, że bez tabletki się nie obędzie. Nie pomogła kawa. Jedna, słabsza, ani druga - z kawiarki.
Już miałam sięgnąć po proszki. Ale mąż wyjął słoiczek z imbirem i podał mi go bez słowa.
Wiedziałam, o co chodzi. Słyszałam, że imbir potrafi zdziałać cuda, uwolnić od mdłości i bólu głowy. Kiedyś, gdy po hucznej imprezie wracałam przez kilka godzin samochodem domu, a mój żołądek robił sobie, co chciał, żułam imbir i dzięki niemu przetrwałam podróż.
Myślałam, że sproszkowany nie zadziała tak dobrze. Ale spróbowałam.
Nałożyłam pół łyżeczki sproszkowanego imbiru. Ostrą przyprawę popiłam dużą ilością wody. Po pół godziny wzięłam drugą połówkę łyżeczki. Nie dość, że ból ustąpił, mocny, piekący aromat rozszedł się po ciele. Poczułam wigor, po godzinie miałam o niebo lepszy nastrój.
Polecam. To naprawdę działa!
Polecam mądry artykuł o imbirze - wejdźcie na stronę czytelniamedyczna. Jest ciekawie!
U mnie fragmenty:
Działanie przeciwbólowe imbiru znane jest od wieków. Na początku 1980 roku stwierdzono, że imbir ma także działanie przeciwzapalne, o czym świadczy jego hamujący wpływ na syntezę prostaglandyn. Wykazano także, że imbir zawiera składniki, które mają właściwości farmakologiczne, naśladujące leki przeciwzapalne. Pojawiły się doniesienia, iż imbir jest skuteczny wobec cytokin syntetyzowanych i wydzielanych w miejscu zapalenia. Cytokiny to małe cząsteczki białkowe wydzielane przez limfocyty, makrofagi, fibroblasty i inne komórki. Mogą one działać jako cząsteczki pośredniczące między komórkami uczestniczącymi w odpowiedzi immunologicznej i zapalnej.
Badania dowodzą, że składniki imbiru hamują działanie kilku genów biorących udział w reakcji zapalnej. Badania z hodowlą THP-1 monocytów wykazały, że ekstrakt imbirowy może hamować β-amyloid. Mechanizm działania składników imbiru był studiowany przez wielu naukowców. Gingerole i ich pochodne, zwłaszcza 8-paradol, zostały uznane jako bardziej skuteczne niż aspiryna.
Aktywność przeciwzapalna składników imbiru badana była także przez Mascolo i wsp. (12). Porównali oni działanie imbiru i kwasu acetylosalicylowego. Badali wpływ tych składników na obrzęk, oraz działanie przeciwgorączkowe i przeciwbólowe. Aby zmniejszyć obrzęk łap u szczurów podawano zwierzętom imbir i kwas acetylosalicylowy w dawce 50 i 100 mg/kg. Po 3 godz. od podania stwierdzono, iż procent względnego hamowania przeciwzapalnego wynosił 22 i 38% dla dawek 50 i 100 mg/kg ekstraktu roślinnego i odpowiednio 23 i 39% po podaniu kwasu acetylosalicylowego w dawkach odpowiednio 50 i 100 mg/kg. Badania wykazały także, że podanie wyciągu zmniejszyło temperaturę ciała u 38% szczurów, podczas gdy ta sama dawka kwasu acetylosalicylowego była skuteczna w 44%.
Szereg badań potwierdziło przeciwwymiotne działanie imbiru (9, 13). Badania dotyczyły nudności wywołanych chorobą lokomocyjną, ciążą, chemioterapią przeciwnowotworową. Badania kliniczne dotyczące nudności wywołanych chorobą lokomocyjną pojawiły się w 1982 roku. Mowrey i Clayson (cyt. za 14) badali 36 ochotników w wieku 18-20 lat. Wymioty wywoływane były przy użyciu krzesła obrotowego. Ochotnikom podawano 2 razy 940 mg sproszkowanego imbiru. W efekcie zaobserwowano zmniejszenie nudności i wymiotów wywołanych bodźcami lokomocyjnymi.
wtorek, 18 października 2011
Marchewkowy sezon
Marchewkę śmiało można uznać za królową października. To właśnie teraz na plantacjach i działkach wykopuje się dorodne, pomarańczowe korzenie. Te smukłe, regularne - do sklepów i te pokraczne, pokrzywione, bulwiaste, czasem jak prawdziwe stwory - dziwolągi - z działek, przydomowych ogródków.
To dobry czas, żeby za grosze (marchew w tym roku jest wyjątkowo tania) kupić więcej marchewki i zafundować sobie kurację z jej soku.
Dziś zrobiliśmy sobie taki przysmak w domu. Świeżo wyciśnięty sok z marchwi to prawdziwa bomba witamin i składników mineralnych. Lubią go nawet dzieci, które zazwyczaj na warzywne przeciery patrzą z niechęcią.
Tym razem robiliśmy sok sam, bez dodatków. Ale najczęściej do marchwi dodajemy jabłka, buraki, czasem trochę selera. Można szaleć. I to wszystko na zdrowie.
To dobry czas, żeby za grosze (marchew w tym roku jest wyjątkowo tania) kupić więcej marchewki i zafundować sobie kurację z jej soku.
Dziś zrobiliśmy sobie taki przysmak w domu. Świeżo wyciśnięty sok z marchwi to prawdziwa bomba witamin i składników mineralnych. Lubią go nawet dzieci, które zazwyczaj na warzywne przeciery patrzą z niechęcią.
Tym razem robiliśmy sok sam, bez dodatków. Ale najczęściej do marchwi dodajemy jabłka, buraki, czasem trochę selera. Można szaleć. I to wszystko na zdrowie.
poniedziałek, 17 października 2011
Dziś dzień dla siebie...
... czyli godzinka wyrwana z harmonogramu dnia, przeznaczona na spacer i wizytę u fryzjera.
Musiałam załatwić jakieś sprawy w skarbówce, przy okazji zafundowałam sobie miłą przechadzkę. Patrzyłam na ludzi - w większości studenci młodzi i zabiegani. Pozytywni.
Potem poszłam do salonu, w którym zawsze poprawiam sobie humor. Miła pani fryzjerka w 15 minut wyczarowała mi bombową, świeżą fryzurkę.
Trzeba, stanowczo trzeba o sobie pamiętać. Choćby się pracowało w domu i nie musiało codziennie szykować do biura czy szkoły.
Teraz Oleńka poszła w miasto, wydać trochę kasy na swoją urodę - przy wszystkich maminych zajęciach znajduje jeszcze czas na fryzjera, masaż, siłownię czy "pazurki"; jeszcze jedna rzecz, za którą ją kocham. Za to, że jej się ciągle chce walczyć z "umamieniem", za zadbaną fryzurę, koronki, pończoszki. Moi rówieśnicy przeważnie mają żony zapuszczone jak pani marszałkowa, paradujące nawet przy gościach w jakichś powyciąganych dresach - "kobiety ekologiczne", podśmiewamy się z Olą - i tak przywykli, albo zaniżyli oczekiwania, że nawet już tego nie zauważają
(męski punkt widzenia z książki Rafała Ziemkiewicza Zgred)
A więc walczymy z umamieniem:)
Musiałam załatwić jakieś sprawy w skarbówce, przy okazji zafundowałam sobie miłą przechadzkę. Patrzyłam na ludzi - w większości studenci młodzi i zabiegani. Pozytywni.
Potem poszłam do salonu, w którym zawsze poprawiam sobie humor. Miła pani fryzjerka w 15 minut wyczarowała mi bombową, świeżą fryzurkę.
Trzeba, stanowczo trzeba o sobie pamiętać. Choćby się pracowało w domu i nie musiało codziennie szykować do biura czy szkoły.
Teraz Oleńka poszła w miasto, wydać trochę kasy na swoją urodę - przy wszystkich maminych zajęciach znajduje jeszcze czas na fryzjera, masaż, siłownię czy "pazurki"; jeszcze jedna rzecz, za którą ją kocham. Za to, że jej się ciągle chce walczyć z "umamieniem", za zadbaną fryzurę, koronki, pończoszki. Moi rówieśnicy przeważnie mają żony zapuszczone jak pani marszałkowa, paradujące nawet przy gościach w jakichś powyciąganych dresach - "kobiety ekologiczne", podśmiewamy się z Olą - i tak przywykli, albo zaniżyli oczekiwania, że nawet już tego nie zauważają
(męski punkt widzenia z książki Rafała Ziemkiewicza Zgred)
A więc walczymy z umamieniem:)
niedziela, 16 października 2011
Posypały się liście
Przed południem spacerowałam urokliwą aleją na jednym z osiedli.
Minionej nocy złapał ziemię pierwszy przymrozek. Rano trawniki były pokryte szronem.
Zwarzone mrozem liście momentalnie zaczęły się osypywać z drzew. Nie wszystkie jeszcze zdążyły się wybarwić.
Powietrze pachnie teraz orzechami, wilgocią i liśćmi.
Patrzę przez okno - las jeszcze zielony! Czyżby słońce nie zdążyło ozłocić klonów, zanim opadną z nich liście?
Miłej niedzieli:)
Minionej nocy złapał ziemię pierwszy przymrozek. Rano trawniki były pokryte szronem.
Zwarzone mrozem liście momentalnie zaczęły się osypywać z drzew. Nie wszystkie jeszcze zdążyły się wybarwić.
Powietrze pachnie teraz orzechami, wilgocią i liśćmi.
Patrzę przez okno - las jeszcze zielony! Czyżby słońce nie zdążyło ozłocić klonów, zanim opadną z nich liście?
Miłej niedzieli:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)