piątek, 3 lutego 2012

Na wyprzedaży w Camaieu

Pewnie moje zakupy sprzed wielkich chorób (czyli sprzed dwóch tygodni) przeszłyby bez echa na blogu, gdyby nie fakt, że kupiłam dziś nową Claudię (to jeden z niewielu magazynów, które przynoszę do domu) i znalazłam w niej, w dziale moda/inspiracje  zestawienia ubrań i dodatków w kolorze czerwonego wina.

Nie bordo, raczej burgund, purpura, niemal fiolet.

Na ten właśnie kolor skusiłam się ostatnio buszując po wieszakach z przecenionymi bluzkami. Szukałam czegoś w miarę eleganckiego, ale niezbyt oficjalnego. Spodobała mi się bluzka z niewielkim dekoltem, który opada i ładnie się układa nad biustem. Nienawidzę push-up'ów, wkładek i innych wynalazków, dlatego ta bluzka z podwójnym materiałem na dekolcie sprawdziła się w 100 procentach.

Okazuje się zatem, że mam bluzkę w modnym kolorze. Niedrogą chyba - 35 złotych to chyba nie jest astronomiczna kwota.

W Camaieu było sporo ładnych rzeczy, spodobały mi się sweterki, ale musiałam zaopatrzyć się jeszcze w dżinsy, więc póki co zrezygnowałam z rozpinanych swetrów. Spodnie kupiłam za 50 złotych - śmieszna cena, leżą jak ulał, są świetnie skrojone i dopasowane.

Tego samego dnia kupiłam też przetarte, cienkie boot-cut'y w H&M. Noszę je codziennie, uwielbiam i chwalę. Podobnie jak te ciemne z Camaieu będą pasować do bluzki.

Burgund to trudny kolor, jeśli chodzi o dodatki. Sprany błękit jeszcze mi z nim leży, granat także. Poza tym zostanie chyba tylko szarość i czerń. A czarnego na razie mam po dziurki w nosie, więc szary i denim pod rozwagę.

Jeśli chodzi o Camaieu - polecam. Obłsuga w Lublinie (Plaza) super, ceny normalne, materiały nie najgorsze.

35 złotych to chyba jeszcze rozsądna cena za cienką bluzkę z długim rękawem.

Jak widać, jestem modna. Burgund rządzi:)


Brak komentarzy: