Ja zazwyczaj nie kombinuję. Nie układam scenariuszy - kilka razy życie pokazało mi, że pisze najciekawsze scenariusze bez moich planów. Wychodzę z założenia, że warto planować pewne rzeczy, ale notowanie kolejnych wyzwań jest zdecydowanie nie dla mnie.
Każdy dzień wymaga uwagi. Można go przeoczyć, a można przeżyć go w pełni. I takie właśnie, ogólne, bardzo podstawowe zadanie wyznaczyła sobie na ten rok:
Przeżyć każdy dzień tak, jakby był jedyny i najważniejszy.
Jasne, że nie zawsze się uda. Że będą dni, gdy nic się nie będzie chciało. Albo serce będzie drżeć z powodu choroby dziecka. Ale będę się starać pielęgnować w sobie to dziecko - pogodne, ciekawe świata i dalekie od cynizmu i wyrachowania, których mam po dziurki w nosie.
365 dni. Niby podobne do siebie, ale tak naprawdę każdy jest inny
Będzie radość z głupot. Pająki z odpustu? Proszę bardzo - ucieszą nas choćby na kilka godzin
Będzie dużo bujania w obłokach. Oddechu i patrzenia w niebo
Będzie zimna woda i gęsia skórka - nakarmię zmysły
Będzie dużo pracy, którą lubię. Postaram się nie marnować w niej czasu
Będą wycieczki - to Kazimierz Dolny. Zwykły dzień, niezwykły pejzaż
Będzie radość z banalnego spaceru. Niedługo znów odwiedzimy koguta u sąsiadki
Truskawki w podołku. Sukienka córki. Sama słodycz - i to też będzie
Będzie praca i wysiłek dzieci. Niech nieustannie próbują i uczą się dla swojej satysfakcji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz