Spóźniła się. To prawda. W pewnym momencie powiedziałam:
- Od dziś nie wychodzę na dwór. Strajk. Protest. Nie przychodzi, ja też nie wychodzę.
To był kolejny dzień zimnego wiatru, kataru w nosach i lęku, że zarazki znów uderzą z siłą wtłaczającą do łóżka.
Na szczęście ten straszny wiatr był zapowiedzią przełomu. Od dwóch dni jest cieplej. Wiosna chyba wreszcie przyszła.
Przywitaliśmy się tradycyjnie. Ona nas kwiatami i eksplozją kolorów. Do tego dodała - niczym w profesjonalnej prezentacji - gromkie TADAM! w postaci świergotu drylu i ploliplotu ptaszków. My ją przywitaliśmy lodami na patyku i rowerową wycieczką. Godzinną.
Zostań już.
Wiosno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz