Zaczęło się już w szpitalu, to była chyba druga doba po urodzeniu synka. Na jego ciele pojawiły się czerwone plamki, na których potem wykwitły białe krostki.
Położna oznajmiła, że dziecko cierpi na rumień toksyczny noworodków - zaleciła kupno emolientu i kąpiele w roztworze fioletu gencjany. Musiałam też szybko zastąpić szpitalne ciuszki malucha własnymi, wypranymi w delikatnym proszku dla dzieci.
Trądzik noworodkowy - inaczej rumień toksyczny noworodków – jest częstą choroba skóry,
występuje w 2-3 dobie prawie u połowy noworodków urodzonych o czasie.
Zazwyczaj ma łagodny przebieg i ustępuje samoistnie.
Kurację rozpoczęłam w szpitalu - najpierw do wody dolewałam polecanego przez położne emolientu. Potem mąż kupił w aptece emulsję natłuszczającą do kąpieli dermatologicznej. To produkt marki Ocanic z serii, którą polubiłam już w czasie ciąży (moje córki mają skłonności do alergii, myją kosmetykami Oillan włosy i całe ciało, a efekty są zadowalające).
Po powrocie do domu podczas każdej kąpieli do wody lałam właśnie tę emulsję. Trądzik u malca zaczął zanikać, a po 2-3 dniach skóra była czysta, bez śladu krostek czy plamek.
Teraz stosuję emulsję profilaktycznie. Skóra synka jest nawilżona i zdrowa. Nie pojawiają się żadne wypryski ani plamki.
Sprawdzony, polecony;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz