Sporo się ostatnio mówi o ryzyku, jakie niesie za sobą stosowanie kosmetyków z zawartością parabenów.
Parabeny to konserwanty, które przedłużają życie
kosmetyków, są to estry kwasu parahydroksybenzoesowego. Znajdują się
nie tylko w kosmetykach, ale także w produktach spożywczych -
ciastach, sokach owocowych, mrożonkach i dżemach.
I chociaż niektórzy eksperci uspokajają, że ilość tych konserwantów jest na tyle niewielka, że nie zagraża naszemu zdrowiu, czerwona lampka zapala się wtedy, gdy widzę parabeny w składzie kosmetyków dla dzieci.
Uważnie czytam etykiety - ostatnio w domu pojawiło się kilka paczek chusteczek dla dzieci, które stosujemy do wycierania pupy czy rączek. Okazuje się, że sporo tych chustek zawiera masę konserwantów. Te oczywiście już nie pojawią się w moim domu. Wybiorę bezpieczniejsze chusteczki, głównie będą to kosmetyki dla alergików - ich producenci podkreślają, że chusteczki nie zawierają alkoholu, parabenów i substancji zapachowych. O to mi właśnie chodzi.
Spośród 4 paczek chustek, których używałam do tej pory, 2 zawierają parabeny. To chusteczki Dada oraz Bobini (te są przeznaczone dla dzieci powyżej miesiąca, odpadły więc w przedbiegach).
Nie mają parabenów chustki Kindii marki Cleanic oraz kupione w Lidlu chusteczki Toujours. Na te ostatnie zdecyduję się na dłuższą metę. Opakowanie zawiera 80 sztuk, chustki nie pachną i nie drażnią, mają w składzie wyciąg z aloesu, a lista składników jest dość krótka.
Z tego, co czytałam, wolne od parabenów są także chusteczki Nivea.
Tym "wzbogaconym" konserwantami podziękuję - jest w czym wybierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz