Kupujemy za dużo, za często. Niepotrzebnie. Bo lubimy, bo ładne, bo się przyda.
Piąty zestaw serwetek, trzecia lampa, kolejna para butów (choć te z poprzedniego sezonu jeszcze zupełnie przyzwoite).
Rzeczy tracą smak, tracą duszę. Są z nami na moment, potem gdzieś je upychamy, sięgamy po następne.
Moim remedium na bezduszność rzeczy jest szukanie skarbów w second handach. Wybieram starannie. Nie na wagę, nie na ilość. Szukam rzeczy, które w stu procentach będą moje. Po latach tułaczki znajdą przystań w moim pokoju, na moim stole.
Ostatnio w jednym z magazynów znalazłam kilka świetnych naczyń. Między innymi ten prosty, delikatny wazon z cienkiego szkła.
Jest lekki i kruchy. Dokładnie tak, jak białe kwiatki, które rosły przy drodze.
Tak, to zdecydowanie moja słabość. Szukanie kwiatów w rowach i wprowadzanie ich w nowy wymiar. Przepyszne róże, strojne piwonie nie mają szans w rywalizacji z drobnym kwieciem zerwanym przy drodze.
Kwiatki zebrane przy drodze. Za darmo:) |
Wazon, 2 zł |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz