sobota, 12 marca 2011

Rosół z kaczki na wiosenną słabość

Padłam na twarz. Dosłownie. Przez tydzień nie mogłam się pozbierać, paskudna grypa rozłożyła mnie na czynniki pierwsze. Odebrała głos, rozregulowała żołądek, odebrała oddech. Już dawno nie przechodziłam takiej hekatomby!

Teraz wracam do sił. Wczoraj postanowiłam dołożyć sobie energii cudownym specjałem, który popijam i zajadam z kluseczkami.

Rosół z kaczki. Wzmacniający, jak mało co!


Gotowałam go według zasad chińskiej medycyny, którą niezwykle cenię i poważam, przez jakieś 4-5 godzin. Bardzo długo - tak, by wszystko, co dobre, przeszło do wywaru. Przepis na dobry rosół jest prosty. Nie trzeba się wcale natrudzić, by otrzymać pożywną, odżywczą i dobrą w stanach osłabienia zupę.







PRZEPIS

1. Na rosół dla 4-osobowej rodziny biorę pół kaczki. Może być mrożona, może być świeża.

2. Wkładam mięso do zimnej wody i powoli gotuję, aż do pojawienia się szumów. Niektórzy je zbierają, ja wylewam pierwszą, brudną wodę. Opłukuję garnek i znów nalewam do niego zimną wodę. Wkładam mięso i nastawiam na bardzo wolne gotowanie.

3. Mięso bez warzyw gotuję około godziny. Dopiero po tym czasie dodaję jarzyny.

4. Do rosołu dodaję 4-5 dużych marchewek, 1-2 pietruszki, pół selera, 3 przyrumienione na ogniu cebule, pora, kawałek kapusty, czasem selera naciowego. Dorzucam kilka ziaren pieprzu.

5. Rosół gotuje się powolutku, absolutnie nie może "buzować". Pyrka sobie dostojnie na małym palniku, garnek jest odkryty, ewentualnie w trakcie dolewam trochę wrzątku.

6. Pod koniec gotowania dodaję do rosołu przyprawy - trochę chili, kurkumę, koniecznie lubczyk odrobinę majeranku i tymianku, trochę bazylii. Na końcu sól i pieprz - całkiem sporo. Rosół ma rozgrzewać.

7. Po 4 godzinach mięso jest tak miękkie, że samo się rozchodzi. Wyjmuję delikatnie kaczkę, dzielę mięso. Rosół przecedzam, żeby nie skisł. Marchew zostawiam do pokrojenia - dzieci lubią słodkie, pomarańczowe talarki pływające w rosole.

8. Rosół rzecz jasna kocha natkę pietruszki albo koperek. Najsmaczniejszy jest gorący i dobrze doprawiony.


Przeczytałam w internecie, że w stanach szczególnego osłabienia organizmu można się wspierać takimi właśnie - długo gotowanymi zupami z dużą ilością marchwi. Gotuje się je nawet przez cały dzień, aż do rozgotowania marchwi. Osoby słabe i chore powinny popijać taką zupę kilka razy na dzień. Dzięki niej mają szybko wracać do zdrowia i sił.

Po dwóch dniach kuracji rosołkiem z kaczki jestem pewna, że Chińczycy mają rację. Takie zupy naprawdę wzmacniają i dodają wigoru. Smacznego!:)

Brak komentarzy: