wtorek, 12 kwietnia 2011

Surówka z selera i daktyli

Dziś do indyka i ryżu z czerwoną papryką duszoną na słodko (z miodem) przygotowałam smaczną, szybką i prostą surówkę z selera.



Korzeń selera ma świetny smak, ale dość rzadko bywa podawany solo. Najczęściej wykorzystujemy go do zup, sosów, mięs. Tymczasem podany na surowo może się okazać fajnym odkryciem.

Polubią go nawet dzieci, jeśli surówkę doprawimy na słodko. Do sałatki z selera można dodać i wędzone śliwki, i morele, i orzechy, i daktyle. Ja dziś przygotowałam wersję z dużą ilością daktyli i jabłkiem.

PRZEPIS

Pół dużego, jędrnego selera o słodkim smaku.
Jedno jabłko
10 daktyli
Sok z cytryny
Olej rzepakowy z 1. tłoczenia albo olej lniany, ewentualnie inny olej lub oliwa
Sól, cukier lub jeszcze lepiej - miód

Selera dokładnie myję, obieram i ścieram na tarce o dużych oczkach. To samo robię z jabłkiem. Wszystko skrapiam sokiem z cytryny.

Daktyle parzę, kroję na dość duże kawałki.

Przygotowuję sos - olej mieszam z sokiem z cytryny, miodem i odrobiną soli.

Niektórzy podają tę sałatkę z majonezem - moje dzieci wolą, gdy składniki łączy olej. Taka surówka jest lżejsza, a majonez nie zabija smaku selera.

Piękne, proste meble

Z Danii.


Lubię oszczędny styl, choć niekiedy mam już dość skandynawskiej "surowizny". Momentami czuję przesyt białymi płaszczyznami i prostymi deskami. Moim ideałem jest połączenie tej chłodnej prostoty z detalami, które zdobią projekty. Efektowne łączenia, oryginalne dodatki - to mnie kręci i to znalazłam w przepięknych meblach, które projektuje Carl Schneider.

Proste, pięknie wykonane. Ręczna robota - dopieszczone. Tak, jak lubię.

Poza tym naturalne, zrobione z sercem. Widać, że autor czuje materiał.

Nie bez znaczenia są dla mnie pomysły na aranżacje. Zwróćcie uwagę, jak Schneider potrafi wkomponować meble, wtopić je w pomieszczenia o różnej specyfice.

Dla mnie bomba!

Tu znajdziecie wszystkie zdjęcia i projekty autora.









niedziela, 10 kwietnia 2011

Dzieci robią kartki świąteczne

Staram się wprowadzać nową tradycję - zamiast kupować kartki świąteczne w sklepie lub na poczcie, "zaganiam" dzieci do ich produkcji w domu.


Przed Bożym Narodzeniem, gdy snuły się niecierpliwie czekając na święta, ta praca przyniosła im wielką frajdę. Same przygotowały wszystkie kartki dla rodziny. Moją pomoc ograniczyłam do minimum - chciałam, żeby to one były autorami prac.

Krzywe krawędzie podczas wycinania, plamy kleju na papierze kolorowym, nieuporządkowany dukt kredki - i tak ma właśnie być! To ma być miejsce na ich twórczość, nie na moje poprawianie.

Rodzina była zachwycona, postanowiłam więc, że Wielkanoc także zostanie upamiętniona własnoręcznymi kartkami. A że szykujemy się ze starszą córką do zdobienia pisanek decoupagem, zaproponowałam jej, by wprawiała się na bristolu. Część pomysłów zaczerpnęłam ze świetnej strony którą znajdziecie tutaj. Polecam!

Dziewczyny mają więc zajęcie i zabawę, ja się cieszę, bo się nie nudzą i nie marudzą, a rodzinka i znajomi wkrótce będą mogli podziwiać prace naszych pociech.

Oto pierwsze prace, w ciągu kilku następnych dni postaną nowe!