piątek, 16 grudnia 2011

Ostra kiełbasa chorizo z fasolą

Pisałam już kiedyś o dojrzewającej kiełbasie chorizo. Wtedy miałam z nią do czynienia po raz pierwszy, teraz podchodzę do niej z dużym zaufaniem i wiem, czego się spodziewać. Ostatnio postanowiłam zrobić z jej udziałem pożywne, zimowe jednogarnkowe danie.

Fasola Piękny Jaś z ostrą kiełbasą chorizo

* 30 dkg fasoli Piękny Jaś lub innej, drobniejszej
* 1 cebula
* 2 ząbki czosnku
* 20 dkg chorizo
* 3 świeże pomidory albo puszka obranych, pokrojonych

1. Fasolę namoczyć dzień wcześniej, zlać wodę z moczenia, ugotować z kminkiem i solą. Dodać trochę masła.

2. Na patelni podsmażyć pokrojoną cebulę i wyciśnięty czosnek.

3. Dodać pokrojoną w plastry chorizo.

4. Gdy tłuszcz z kiełbasy się wytopi, dodać pomidory (jeśli były świeże, wcześniej je parzymy i obieramy ze skóry).

5. Dusimy sos pod przykryciem. Na koniec dodaję sól i trochę cukru trzcinowego

6. Na koniec wrzucamy ugotowaną fasolę, całość dusimy ok. 10 minut.

Jako że użyłam ostrej chorizo, nie musiałam już praktycznie dodawać pieprzu ani papryki. Cały smak przeszedł do sosu z kiełbasy. Ewentualnie można dodać niewiele przypraw, nie warto jednak przesadzać - ta kiełbasa jest tak aromatyczna i ma tyle smaku, że nadaje go całej potrawie.






czwartek, 15 grudnia 2011

Sery z Korycina i chleb z Kurpi

Przed świętami mieszczuchy mogą się nacieszyć smakiem prawdziwego jedzenia dzięki kiermaszom, które co roku urządzane są w każdym większym mieście w znacznych ilościach.

Jako że Lubelszczyzna jedzeniem stoi, w stolicy regionu takich imprez kulinarnych, gdzie można popróbować dobrych smaków jest naprawdę sporo. W ubiegłym tygodniu odbyła się jedna z nich - kiermasz świąteczny. Kto był w Galerii Gali, ten widział i mógł posmakować. Choć moim zdaniem wystawców mogłoby być więcej i tak znalazłam sporo ciekawych stoisk. Na dwóch zatrzymałam się na dłużej.

Pierwsze - stoisko z dobrze już znanymi w Polsce serami z Korycina. Wytwarzane według tradycyjnych metod sery "swojskie" są robione z mleka, którego się nie pasteryzuje. Mleko ścinało się kiedyś pod wpływem enzymów zawartych w cielęcych żołądkach, dziś stosuje się w tym celu podpuszczki stosowanej w mleczarstwie.

Ser koryciński charakteryzuje się "siateczkową", koronkową wręcz strukturą. Ja kupiłam ser z czarnuszką, smakował wyśmienicie - zwłaszcza do ciemnego pieczywa, którym później.

Poza serem, który wyglądał jak wydziergany z kordonka, upstrzony małymi, czarnymi ziarenkami ostrej czarnuszki, spróbowaliśmy lazurowej gremzonzoli porośniętej brązowym kożuszkiem pleśni oraz tłustej, pysznej goudy. Mąż stwierdził, że będzie mu się śniła po nocach.

Spróbowaliśmy też chleba, w którym zakochała się młodsza córka - ciemnego, żytniego pieczywa z dużą ilością ziaren. Mnóstwo słonecznika, siemienia lnianego, do tego chyba spęczniałe ziarna żyta i sezam. Niebo w gębie, coś pysznego! Reklamuję z czystym sercem wyroby piekarni z Kurpi - Piekarnia Kurpiowska Serafin z miejscowości Łyse.

Na ich stoisku kupiliśmy też inny chleb, na maślance (również ze słonecznikiem) oraz małe, zwarte bułeczki z marchewką. Te upodobała sobie starsza córka.

Jak widać, każdy znalazł coś dla siebie. Polecam ser z Korycina i chleb z Kurpi. I zachęcam do odwiedzin takich kiermaszy. Warto spróbować czasem czegoś naprawdę pysznego:)










niedziela, 11 grudnia 2011

Pyszne racuchy

Wczoraj na obiad zrobiłam racuchy. Wyszły rewelacyjne, więc postanowiłam podzielić się z Wami przepisem. Porcja okazała się wystarczająca - resztę placków posypanych cukrem pudrem jedliśmy dziś na ciepło, na śniadanie.



Przepis nie jest zbyt skomplikowany i nawet jeśli ktoś ma niewielkie doświadczenie w kuchni, na pewno da sobie radę, jeśli będzie postępował krok po kroku tak, jak piszę.

Na porcję racuchów potrzebujemy:

* 1 1/2 szklanki mąki
* 4 dkg drożdży
* 3 jaja
* 2 łyżki cukru do zaczynu
* 1/2 szklanki mleka
* łyżka masła
* łyżka cukru do ubijanych jajek
* cukier puder, ewentualnie powidła lub dżem albo syrop owocowy do polania
* olej lub smalec do smażenia


1. Najpierw przygotujemy zaczyn drożdżowy. W dużej porcelanowej misce ucieramy drożdże z cukrem.




2. Gdy drożdże połączą się z cukrem, dolewamy ciepłe (nie za gorące, niech będzie letnie) mleko oraz kilka łyżek mąki (z tej półtorej szklanki, którą przewidziano na cały przepis)

3. Zostawiamy zaczyn do wyrośnięcia. Ja postawiłam miskę obok kuchenki, na której był włączony palnik. Przykryłam miskę ściereczką. Po około pół godziny zaczyn powiększył objętość.



4. Wtedy ubijamy sztywną pianę z 3 białek. Dodajemy cukier i stopniowo, dalej ubijając, żółtka.



5. Do wyrośniętego zaczynu wsypujemy resztę mąki. W rondelku topimy łyżkę masła, ciepłe wlewamy do zaczynu. Na koniec wlewamy powoli mieszając wszystko ubite jajka. Drewnianą łyżką dokładnie rozcieramy ciasto, by nie było grudek.


6. Ciasto zostawiamy do wyrośnięcia. Powinno stać w ciepłym, spokojnym miejscu.

7. Po około pół godziny ciasto jest wyrośnięte, możemy zacząć smażyć racuchy.


8. Smażymy na małym ogniu, powoli z każdej strony. Racuchy łatwo spalić na zewnątrz, w środku zostawiając surowe. Dlatego trzeba je smażyć powolutku, delikatnie obracając na drugą stronę (ja pomagałam sobie łopatką i widelcem).

9. Racuchy pięknie rosną na patelni. Porcje ciasta nakładałam drewnianą łyżką co jakiś czas maczaną we wrzątku.



10. Przed podaniem posypałam je cukrem pudrem, na każdy nałożyłam łyżeczkę śliwkowych powideł.

Smacznego!