sobota, 25 kwietnia 2015

Jak przechowywać sałatę, by stała długo i szczęśliwie.

Sałata jest trochę jak kobieta. Zabiega o uwagę. Jeśli zapomnimy o niej na dzień lub dwa, zwiędnie. Jej listki zwiotczeją. Woda wyparuje i zostawi nam zamiast góry witamin i chlorofilu kupę schnących liści.

Nie dajmy umrzeć sałacie. Ratujmy witaminy.

Co zrobić, by sałata w dobrym nastroju przetrwała kilka dni.

Wyjmujemy sałatę z worka foliowego.
Na talerzyku układamy kilka arkuszy ręcznika papierowego albo chusteczek higienicznych.
Lejemy trochę wody.
Kładziemy sałatę na talerzyku.
Wstawiamy do lodówki.

Świeżość na kilka dni gwarantowana.





piątek, 24 kwietnia 2015

Jak poczuć się lepiej na wiosnę. Za całe 17 złotych.

Nie wiem, czy dużo kobiet "tak ma". Myślę, że całkiem sporo. Ja w każdym razie zaliczam się do tej nieszczęsnej grupy babek, które zapominają o sobie na rzecz innych.

Empatia. Altruizm. Miłość. Opiekuńczość. O tak, jestem prawdziwą fontanną, z której tryskają te oto cechy. Cechy właściwe kobietom, opisujące je i często niszczące.

- Mamo potrzebuję tego...
- Mamo, kupisz mi to?
- Mamo, nie mam tego...

- Tak, wiem.
- Tak, kupię ci.
- Tak, pamiętam.

- Mamo, zobacz jakie ładne buty. Może sobie kupisz?
- Nie. Ja mam buty.

- Mamo,  a coś dla ciebie?
- Nie, ja wszystko mam.

Kwiecień. Ciepło. Pachnie.  Jedziemy kupić parę drobiazgów. Dla dzieci.

Szybki wybór, zaraz idę do kasy. Po drodze mijam półki z chustkami. Szaliki, apaszki. Ładne. Przeglądam. Ta jest ładna.

- Mamo, zobacz jaka fajna.
- O, faktycznie! Wezmę sobie. I jeszcze tę.

Dwie piękne apaszki lądują w koszyku.

Czy aby nie za drogo? Czy aby nie zaszaleję w tym przypływie egoizmu?

Całe 17 złotych. Za dwie ładne chustki. Od razu zakładam jedną z nich. Niebieska, w paseczki. Pasuje do mnie.

Kobieto. Zapomnij czasem, że masz dzieci, że masz tyle innych wydatków. Zrób sobie małą przyjemność. Za 17 złotych kup sobie poczucie, że Ty też jesteś ważna.




czwartek, 23 kwietnia 2015

Wiosna 2015 uderzyła z siłą multimediów

Spóźniła się. To prawda. W pewnym momencie powiedziałam:

- Od dziś nie wychodzę na dwór. Strajk. Protest. Nie przychodzi, ja też nie wychodzę.

To był kolejny dzień zimnego wiatru, kataru w nosach i lęku, że zarazki znów uderzą z siłą wtłaczającą do łóżka.

Na szczęście ten straszny wiatr był zapowiedzią przełomu. Od dwóch dni jest cieplej. Wiosna chyba wreszcie przyszła.

Przywitaliśmy się tradycyjnie. Ona nas kwiatami i eksplozją kolorów. Do tego dodała - niczym w profesjonalnej prezentacji - gromkie TADAM! w postaci świergotu drylu i ploliplotu ptaszków. My ją przywitaliśmy lodami na patyku i rowerową wycieczką. Godzinną.

Zostań już.

Wiosno.