środa, 4 maja 2011

Robię coś dla siebie

Chyba każda kobieta musi od czasu do czasu zafundować sobie małą (czasem może nawet nieco większą) rewolucję w życiu.

Po prostu coś nas nosi, coś uwiera. Musimy coś zmienić.

Wydaje mi się nawet, że im starsze jesteśmy, tym zmiany, jakie chcemy wprowadzać w swoim życiu, stają się bardziej radykalne. Nie wiem, jak inne trzydziestoparolatki, ale ja zdecydowanie zaczynam odchodzić od kompromisów, na które ciągle się zgadzałam.

Najpierw gdzieś pojawia się niepokój, potem irytacja, a na końcu bunt. Mówimy sobie - DOŚĆ. I zaczynamy powoli przemeblowywać swój świat.

Mówimy nie kąśliwym uwagom, których słuchałyśmy kiedyś z pokorą, lawinom nudnych wywodów osób, które nas irytują. Zakreślamy GRANICE. Tworzymy swoje terytorium i je nazywamy. Mówimy STOP, jeśli ktoś chce na nie wejść z buciorami. Mówimy STOP, kiedy ktoś chce nas z niego wypłoszyć.

Wydaje mi się, że to kumuluje się latami. I dopiero gdzieś po 30. urodzinach zaczynamy sobie uświadamiać, że nikt niczego za nas nie zrobi, że nikt nie przeżyje za nas fajnych chwil, nie zarobi naszych pieniędzy, nie pojeździ na naszym rowerze. Są dzieci, dom, obowiązki. My zostajemy daleko, daleko z tyłu. Ba, nas prawie nie ma!!

Nie ma kina, klubu, kawiarni, nie ma książki, nie ma samotnego spaceru, zakupów z koleżanką.

Jest ofiarność, poświęcenie i... frustracja.

Późno to zrozumiałam, może za późno. Ale chyba lepiej późno, niż wcale. Pierwszym krokiem w wychodzeniu z tego tunelu było zapisanie się na kurs prawa jazdy. Niedługo będę sama jeździć samochodem.

Sprawa druga, jakże ważna dla kobiety - jej ciało. Publicznie obiecuję sobie, że każdego dnia poświęcę minimum 10 minut na ćwiczenia. Jakiekolwiek ćwiczenia poprawiające figurę. Nie zamierzam starzeć się jak flak.

O pielęgnowaniu swego EGO będę tu pisać regularnie. Myślę, że każda kobieta potrzebuje takiego programu - pracy tylko nad sobą i tylko dla siebie.

wtorek, 3 maja 2011

Zupa cebulowa z grzankami

Ta zupa jest aromatyczna i rozgrzewająca. Nadaje się idealnie, by poprawić sobie nastrój w tak zimny, jak dziś, dzień.

Można ją gotować przez cały rok - zimą, gdy brak świeżych jarzyn, z pomidorami z puszki. Latem - ze świeżymi.

Ja zupę cebulową podaję z grzankami. Można też jeść ją z makaronem lub ryżem, choć wydaje mi się, że dobrze wypieczone, chrupkie grzanki najlepiej pasują do tej potrawy.


Oto PRZEPIS:

Na wywar:

3 marchewki
kawałek selera
pietruszka
gałązka selera naciowego
pół papryki

Na zupę:

3-4 duże cebule
4-5 ząbków czosnku
puszka pomidorów lub 4 sparzone i obrane ze skóry duże, świeże pomidory
3 łyżki koncentratu pomidorowego

Przyprawy:

słodka papryka w proszku
ostra papryka w proszku
imbir
oregano
bazylia
lubczyk
sól
pieprz

Gotuję wywar jarzynowy.

Cebule kroję w drobną kosteczkę, czosnek obieram i wygniatam lub drobno siekam. Wrzucam to na patelnię i duszę powoli pod przykryciem. Gdy cebula się lekko zeszkli, dodaję pomidory i duszę jeszcze 5 minut pod przykryciem.

Potem cebulę i czosnek wraz z pomidorami wrzucam do garnka, w którym jest już około litra wywaru. Całość gotuję jeszcze około pół godziny, tak, by cebula była idealnie miękka, a pomidory rozgotowały się niemal zupełnie.

Dodaję koncentrat i przyprawy. Zupa musi być w miarę ostra - cebula jest dość mdła, więc zupa pożąda pieprzu, imbiru i ostrej papryki.

Smacznego!