czwartek, 3 marca 2011

Mój przyjaciel - pan Żelazko

Oto nieco tylko przerysowany obraz mojego dzisiejszego dnia.


W związku z tym, że zasmuciła mnie dziś wielce wiadomość o śmierci pani Ireny Kwiatkowskiej, a poza tym pół dnia spędziłam nad dechą do prasowania, nie miałam siły ani głowy do dokumentowania obżarstw Tłustego Czwartku.

Zjadłam zaledwie jednego pączka, który trawiłam przez jakieś 4 godziny.

Chyba to nie jest tradycja dla mnie, zbyt ciężko znoszę taką dietę:)





Moje pożegnanie z panią Ireną

3 komentarze:

strateg pisze...

Więcej spaliłaś niż zjadłaś, ja dziś raptem 3 ale boczku sobie nie odmówiłem :D

Beata pisze...

Boczuś rządzi! Najbardziej go lubię ze słodyczy!

Unknown pisze...

brrrr... prasowanie
a pączków to trochę przesadnie dużo zjadłam, nawet nie wiem ile i dziś rano jeszcze 2 które z wczoraj zostały (a co, miały się zmarnować?)