wtorek, 1 marca 2011

Kawa z kardamonem. Z kawiarki.

Lata całe piłam kawę zalewaną w filiżance wrzątkiem. Tak zwaną siekierę. Działała jak piorun, podnosiła ciśnienie że ho ho. Równie mocno, jak na głowę, działała na żołądek. Zdarzało mi się po wypiciu takiego "piorunka" odczuwać przykre ssanie albo ból żołądka.

W pewnym momencie alternatywą dla kawy po turecku stała się kawa z ekspresu. Dostałam słaby, bo słaby, ale zawsze - ekspres w prezencie ślubnym. Romans z kawą parzoną przez filtr skończył się jednak wraz z kolejnymi moimi urodzinami, na które od męża dostałam kawiarkę.





To był jeden z lepszych prezentów, jakie dostałam w życiu. Stalowa kafetera na 2 filiżanki służy nam ponad 2 lata. Jest używana każdego dnia - dziś nie zastąpiłabym ją żadnym ekspresem. Szybko się ją myje, błyskawicznie nastawia kawę. Ciśnieniowy sposób parzenia sprawia, że napar jest klarowny, nie ma w nim żadnej smoły. Wszystkie kładące się potem na żołądku substancje zostają w sitku z fusami. Kawa jest mocna - piję niepełną filiżankę i czuję jej działanie przez długi czas.

Oczywiście ważny jest gatunek kawy. My - o ile możemy - staramy się kupować kawy afrykańskie. Nie są kwaśne, mają czekoladowy lub orzechowy posmak. Do kafeterki najlepiej nadają się dość grubo mielone ziarna.



Parzenie kawy w małym ekspresie ciśnieniowym jest banalnie proste.

1. Do naczynia na dole nalewam wodę - tak, by nie przykryła wylotu, przez który wydostaje się para.

2. Do sitka sypię kawę. Są różne szkoły - jedni uważają, że kawy nie należy ugniatać, inni robią to zawsze. Ja lekko ubijam kawę, ale nie przesadzam z tym. Na wierzch sypię kardamon lub cynamon.

3. Zakręcam górną część kawiarki i stawiam na maleńkim płomieniu. Trzeba pamiętać, by płomień nie był zbyt duży i nie rozgrzał nam rączki kafetery.

4. Po pewnym czasie woda z dolnego naczynia przepływa przez kawę i gotowy napar przelewa się do górnego naczynia. Kawiarka zaczyna parować, a potem rozlega się charakterystyczne "pyrkanie". Kawa jest gotowa:)





5. Najlepiej smakuje podana z cukrem trzcinowy - ja lubię ten najciemniejszy, lepki Muscovado. Polecam!

2 komentarze:

strateg pisze...

Ceremonia siekiery z rana i ból brzucha jest niezastąpiony - pomaga wstać - a potem trzeba litr wody wypić żeby człowieka zgaga nie zabiła, ale żeby bawić sie z ekspresami to jakoś z rana nie mam motywacji

www pisze...

Całe życie piłem siekierę, bo nie chciało mi się nigdy bawić z kawą, ale po przeczytaniu Twojego wpisu chyba skuszę się na kawę zrobioną w Twój sposób, ponieważ wygląda znakomicie i pewnie jeszcze lepiej smakuje. Pozdrawiam serdecznie :)