Długi weekend w Lublinie upływa pod znakiem Jarmarku Jagiellońskiego.
Cała Starówka, Podzamcze i część Krakowskiego Przedmieścia przejęli we władanie kupcy, rękodzielnicy, artyści i twórcy.
Jest masa straganów z bardzo urozmaiconą ofertą. Tłumy ciągną do serca Lublina, pod Trybunałem Koronnym ciężko byłoby dziś wcisnąć szpilkę.
Ja korzystając ze słonecznej niedzieli zabrałam dzieci na dzień drugi zwiedzania Jarmarku. A żeby popołudniowym godzinom dodać jeszcze słodyczy, zafundowałam dziewczynom desery w Cukierni Chmielewskiego.
Sama raczyłam się pyszną kawą po wiedeńsku (cynamon plus bita śmietana) i patrzyłam na miasto, które dziś przypominało mrowisko.
Lublin. Miasto, w którym tak wiele trzeba jeszcze zrobić. A jednocześnie miasto jedyne w swoim rodzaju.
Magiczne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz