wtorek, 4 października 2011

Coś na śniadanie - pasta z wędzonej ryby

Wędzona ryba to pojęcie bardzo ogólne i szerokie. Najczęściej kupowana bywa chyba w naszych domach makrela. Ale wybór pachnących dymem rybek jest olbrzymi - od pstrąga, przez dorsza, śledzia, szprotkę, flądrę, po łososia, tuńczyka...

Takie ryby są znakomite, o ile są świeże. Jeśli zaś lubimy smak wędzonki, a nie mamy możliwości kupienia świeżej wędzonej ryby, zostają konserwy. Te można otworzyć w dowolnym momencie. Zawsze będą pod ręką i zawsze w sam raz.

Właśnie takich ryb - podwędzanych szprotek z puszki - użyłam do zrobienia pasty do kanapek.

Pasta jest bajecznie łatwa. Aby ją zrobić potrzebujemy tylko:

puszkę rybek lub mięso ze świeżo wędzonej ryby
2 jajka
pół cebuli
można dodać natkę pietruszki lub koperek
sól i pieprz do smaku
ewentualnie można dodać do pasty drobno pokrojonego ogórka kiszonego


Ryby lekko rozgniatam, ugotowane jajka przepuszczam przez kratkę do siekania, cebulę kroję w drobną kostkę, solę. Mieszam wszystko, doprawiam sporą ilością pieprzu. Zazwyczaj nie dodaję już oleju, bo ryby są wystarczająco w nim skąpane (przed wyjęciem z puszki i tak odlewam cały olej). Do ryb wędzonych przyda się olej - te będą za suche i nie połączą się z jajkiem.

Pasta smakuje dobrze z rzodkiewką lub szczypiorkiem.

Pasty lepiej nie jeść na kolację. Wędzone ryby są ciężkostrawne, nie dadzą nam spać. Śniadanie lub drugie śniadanie to lepsza opcja:)

Brak komentarzy: